Zapraszam na blog podróżniczy o wyprawach do krajów Azji, Europy, Afryki Północnej i Ameryki Środko

12.16.2015

/EVORA/ Od brzemiennej Madonny do zakurzonej czaszki: z wizytą w pięciu kościołach stolicy Alentejo


Po Evorze - portugalskiej perełce ze Starówką otoczoną średniowiecznymi murami - można przemieszczać się nowocześnie (samochodem), z klasą (bryczką konną) lub po azjatycku (tuk-tukiem). Ale czym by nie jechać, zawsze minie się kilkaset lat historii materialnej zaklętej w zabytkach, dzięki którym stolica regionu Alentejo należy do Związku Najstarszych Miast Europejskich i przyciąga setki turystów specjalnie dla tego miejsca pokonujących trasę 130 kilometrów z Lizbony.


O czasach rzymskich przypominają ruiny świątyni dedykowanej Cesarzowi Augustowi, potocznie zwanej Świątynią Diany. Konstrukcja datowana na II lub III wiek naszej ery przetrwała tylko dlatego, że wykorzystywano ją jako element późniejszych budynków - wśredniowieczu przekształcono ją w fortecę, później w teatr oraz rzeźnię miejską. W XIX wieku - zgodnie z duchem tamtych czasów - usunięto ślady tych przeróbek i pozostawiono jedynie czternaście oryginalnych kolumn w stylu korynckim oraz część architrawu.


Ruiny stoją w najwyższym punkcie miasta, na przeciwko drugiego koronnego zabytku Evory - młodszego o tysiąc lat od Świątyni Diany i wzniesionego w zupełnie innym stylu i celu. To gotycka katedra Basílica Sé Catedral de Nossa Senhora da Assunção zbudowana w latach 1280 - 1340 w miejscu dawnego meczetu. Mogłoby się wydawać, że to jeden z wielu kościołów z tego okresu w Portugalii - ale jednak zostaje ona w pamięci jako niezwykła przynajmniej dzięki trzem elementom już na pierwszy rzut oka odróżniającym ją od innych budowli sakralnych. Pierwszy z nich to niezwykle realistyczne figury dwunastu apostołów ułożone symetrycznie po obu stronach głównego portalu. Drugi to wieża niczym z Disneyowskiego zamku. Kształt centralnego elementu powtórzony jest w niej przez mniejsze okalające go elementy, a zdobienia na tych mniejszych wieżyczkach są miniaturą tych średnich. Trzeci to umieszczony asymetrycznie zegar nad wejściem do świątyni.


Jeszcze więcej ciekawostek wypatrzyć można we wnętrzu katedry, w którym wita mnie sam papież Franciszek. Otóż barokowy ołtarz główny wykonano w XVIII wieku aż z trzech rodzajów marmuru. Po dwa z nich - czarny i czerwony - nie trzeba było jechać daleko, bo wydobywane są one w okolicach Evory. Jednak taka kolorystyka okazała się zbyt mało kontrastowa - by zrealizować więc w pełni artystyczna wizję mistrzów rzeźbiarskich, sprowadzono więc także biały kamień aż z Włoch. Widoczne nieopodal szesnastowieczne organy mają konstrukcję typową dla Portugalii, ale zaskakująca dla turystów: część piszczałek zamontowano w nich w poziomie, a nie w pionie.


W kaplicy po prawej stronie mijam Archanioła z XVI stulecia, z lewej zaś świętego Wawrzyńca utrwalonego na ikonograficzną modłę, czyli z narzędziem jego własnej kaźni w dłoni oraz piętnastowieczną rzeźbę Madonny. Z pozoru typową, ale przy bliższym oglądzie niezwykłą: Maria z twarzy jest co prawda świętą, ale z ciała - zdecydowanie kobietą, i to ciężarną. W charakterystycznym geście osłania wyraźnie zaokrąglony brzuch... Surowi rekonkwistadorzy bardzo niechętnie odnosili się do wszelkich zbyt "ludzkich" przedstawień Matki Boskiej i spalili wiele takich zbyt mało "duchowych" figur. Ta jest jedną z nielicznych, którym udało się przetrwać.


Sklepienie katedry też jest nietypowe - ozdabiają je bowiem medaliony z wizerunkami biskupów. Sufit pokazuje, jak eklektyczne jest to wnętrze - łączące w sobie elementy gotyckie, barokowe, renesansowe i manuelińskie. Dobrze widać to też w w kapliczce z chrzcielnicą, której ściany częściowo ozdobiono malunkami, a częściowo wyłożono azulejos. 


Gotycka katedra to nie jedyny kościół w mieście. Na Praça do Giraldo z renesansową fontanną Henriquina w centrum bieli się szesnastowieczna świątynia pod wezwaniem świętego Antoniego. Dziś w kawiarniach przy placu Evorczycy piją kawę, dzieci maczają rączki w fontannie, a turyści ustawiają się do zdjęć. Kiedyś nie było tu tak sielsko: w czasach inkwizycji na placu palono ludzi oskarżonych o konszachty z diabłem. 


Trzeci kościół, który udało mi się zwiedzić w czasie spaceru po Evorze, to Igreja de São Brás zlokalizowany dokładnie naprzeciwko hotelu, w którym dzieliłam pokój z sympatyczną jaszczurką. Zwieńczona blankami budowla łącząca elementy gotyckie z inspiracjami arabskimi datowana jest na koniec XV wieku i przypisywana słynnemu Diogo de Boitacowi, współtwórcy stylu manuelińskiego. 


Kolejna z licznych świątyń w miasteczku - Igreja de São João Evangelista - ma bardzo burzliwą historię. Jej poprzednika zbudowano w roku 1485 na ruinach arabskiego zamku. Budowla ta nie przetrwała jednak trzęsienia ziemi w roku 1755, w XVIII wieku wzniesiono ją więc od nowa, w zupełnie innym stylu: całe wewnętrzne ściany pokryto biało-niebieskimi azulejos. Niedługo pełniła jednak funkcje religijne - zsekularyzowano ją wraz z innymi dobrami klasztornymi w Portugalii w roku 1834.


Piąty kościół na mojej trasie - Igreja de São Francisco z przełomu XV i XVI wieku - jest akurat w remoncie (w zabytkowych stropach pojawiły się dziury), ale to nie jego gotycką nawę główną przyszłam zwiedzić, lecz znajdującą się na tyłach kaplicę. Wyłożona szczątkami pięciu tysięcy zakonników zebranymi z kilkunastu cmentarzy Capela dos Ossos robi mocne wrażenie już od samego wejścia - i ze względu na panujący tam tajemniczy półcień, i piętrzące się czaszki, i napis "Nós ossos qui estamos, pellos vossos esperamos" ("My, kości tu spoczywające, na wasze kości czekamy").


W kaplicy najbardziej uderza mnie to, że kości ułożono tu tak harmonijnie - z zachowaniem pełnej symetrii. Ułożono z nich misterne linie łuków na sklepieniu, smukłe kolumny, klasyczne zwieńczenie portalu.


Kaplic czaszek stworzono całkiem sporo - i to nie tylko w Europie i nie tylko setki lat temu. W Polsce najbardziej znana jest ta w Czermnej koło Kudowy-Zdroju zbudowana pod koniec XVIII wieku. Ossuarium w Kutnej Horze w Czechach tworzono od XVI wieku dokładając kolejne kości po epidemiach i innych masowych zgonach. Są też jednak kaplice ze szczątkami ludzi, których mogliśmy spotkać za naszego życia - na przykład w kościele parafialnym w ruandyjskiej Nyamacie zgromadzono szczątki czterdziestu tysięcy ofiar ludobójstwa z połowy lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Ze ściśniętym gardłem kilka miesięcy temu oglądałam szklaną Memorial Stupę na Polach Śmierci w Kambodży - szklaną kaplicę z 1998 roku, w której piętrzy się osiem tysięcy czaszek. Gdy nie są ułożone w symetryczne wzory ani pożółknięte ze starości wydają się jeszcze bardziej straszne.


Portugalska kaplica składa się z trzech naw o długości 18 metrów i szerokości 11; w lewej akurat pracują specjaliści oczyszczający kości delikatnymi pędzelkami z kurzu i innych niepożądanych znaków czasu. O czym myślą dotykając całe dnie ludzkich czaszek? Czy dzięki tak nietypowemu zajęciu oswoili choć trochę przemijanie?...


Z klaustrofobicznego półmroku wychodzę na słoneczny świat. I w dalszej części spaceru odkrywam, że w Evorze jest też - wbrew pozorom - sporo budynków niebędących kościołami ani kaplicami. Należą do nich na przykład liczne kawiarnie oraz sklepiki z wyrobami z korka i z pamiątkami. Większość z nich przycupnęła wzdłuż ulicy Rua. 5 de Outubro, której nazwa upamiętnia jesienny dzień w roku 1910, kiedy to Portugalia przestała być królestwem i stała się republiką. 


W Evorze znajduje się też - o czym trzeba wspomnieć - najstarszy akwedukt w Portugalii. Zbudowany w XVI wieku Água de Prata liczył sobie niegdyś aż dziewięć kilometrów. Dziś niewiele zostało z czasów jego świetności - ale o tym, jak był imponujący, świadczy fakt, że w swym słynnym poemacie epickim "Os Lusíadas" opisał go sam Luís de Camões. 


Jaki poemat dziś można byłoby napisać o Evorze? Może powinien zaczynać się od opisu skarbów architektury, których takie bogactwo zgromadzone jest w tym pięćdziesięciotysięcznym miasteczku. Może mógłby traktować o tym, jak najpierw przybyli tu Celtowie, potem Rzymianie, Muzułmanie i wreszcie Portugalczycy. Może byłoby to memento mori inspirowane kaplicą kości. A może - rymowanka o jaszczurce, która przed upałem schroniła się w hotelu.  

***

TRASA SPACERU PO EVORZE:
Źródło: Google Maps; kliknij, by powiększyć mapkę


***

ZAPRASZAM NA INNE TEKSTY O:

HISZPANII



PORTUGALII


 


No comments:

Post a Comment