Zapraszam na blog podróżniczy o wyprawach do krajów Azji, Europy, Afryki Północnej i Ameryki Środko

11.17.2015

/COIMBRA/ Kilometry książek i tony pomników: spacer po studenckiej stolicy Portugalii


"Wszystkiegom zaznał i ciągle mnie spala żal owdowiały po rzeczach straconych" - pisał renesansowy poeta Luís Vaz de Camões, portugalski Jan Kochanowski. Tak mogłaby powiedzieć o sobie Coimbra: była niezależnym hrabstwem, ale w XI wieku wcielono ją w większe dominium, pełniła rolę najważniejszego ośrodka w kraju, lecz w 1255 roku król Alfons III przeniósł stolicę Portugalii do Lizbony. Jest też jednak coś, co Coimbra zyskała - nawet dwukrotnie - i co determinuje jej charakter do dziś: najstarszy uniwersytet w kraju, a według niektórych źródeł nawet na świecie.

Pierwsze w Portugalii Studium Generale założył w roku 1290 Dionizy I noszący przydomek Rolnik. Uczelnię pobłogosławił papież Mikołaj IV i w specjalnej bulli ogłoszonej na tę okoliczność zaznaczył, że dopuszcza nauczanie przedmiotów świeckich - takich jak sztuka, prawo czy medycyna - ale nie zezwala na kształcenie studentów w zakresie teologii. Na siedzibę Estudo Geral władca wybrał oczywiście Lizbonę - wówczas już stolicę królestwa. A jednak w wyniku niespodziewanego zwrotu akcji - a konkretnie konfliktu konserwatywnych mieszczan z postępowymi przedstawicielami środowiska akademickiego - już niecałe dwadzieścia lat później szkołę przeniesiono do jej dzisiejszej lokalizacji. Jak się okazało - nie na zawsze. W roku 1338 Alfons IV ponownie zmienił siedzibę uniwersytetu na Lizbonę, ale niecałe dwie dekady później żakowie i profesorzy znów musieli przeprowadzić się do bardziej otwartej - a w tym czasie również dynamicznie się rozwijającej Coimbry. 

Ta ostatnia już przeprowadzka była dziełem króla Jana III, którego pomnik stoi dziś na Paço das Escolas, placu leżącym w centrum historycznego terenu uniwersytetu. Władca przyjął studentów niejako we własnych progach - zajęcia Studium Generale odbywały się bowiem w pałacu królewskim. 


Z czasem miasto - i uniwersytet - wzbogacały się o nowe budynki. W XVIII wieku powstała barokowa biblioteka Joanina. W trzech salach - z których każda ma inny kolor, co ułatwia lokalizację woluminów - zgromadzone jest tu około trzydzieści tysięcy książek. Stoją one na czarnych pozłacanych półkach z drewna. Sufit budynku pokryty jest malunkami iluzjonistycznymi i złotymi stiukami - za którymi, jak niedawno się okazało, mieszkają nietoperze, które mają swój wkład w zachowanie historycznych ksiąg i mebli, ponieważ żywią się ich potencjalnymi pożeraczami. Wokół sal ukryte są pokoje do pracy. Zgromadzone w Joaninie woluminy można wypożyczyć - wydawane są one studentom na specjalne zamówienie.


Większość żaków korzysta dziś jednak z nowszej biblioteki - wyglądającej notabene jak siostra Helsingin päärautatieasema - dworca kolejowego w Helsinkach. W otwartym w roku 1962 Edifício Novo na powierzchni siedmiu tysięcy metrów kwadratowych - podzielonych na cztery kondygnacje - znajduje się ponad milion książek. 


Czymże byłaby nauka bez bożej pomocy? Chyba tylko bezdusznym wkuwaniem faktów. Dlatego w mieście uniwersyteckim nie mogło zabraknąć kaplicy. Szesnastowieczna Capela de São Miguel zwraca uwagę swym przepięknym manuelińskim portalem. W środku też ma wiele cudów, których niestety nie wolno fotografować: trójkolorowe azulejos na ścianach, ołtarz w kształcie schodów do nieba, balkon dla pary królewskiej, osiemnastowieczne organy z poziomymi piszczałkami, malowidła sufitowe z Minerwą w centrum... To prawdziwa wielokolorowa i wielostylowa perła, w której na stosunkowo niewielkiej powierzchni spotykają się różne epoki i elementy portugalskiej tradycji. 


Mijam barokową wieżę Torre da Universidade z połowy XVIII wieku. Dziś mieści się w niej biblioteka miejska. Coimbra to prawdziwe centrum czytelnictwa: współczynnik wyliczony jako liczba woluminów na jednego mieszkańca jest tu chyba najwyższy na świecie. 


Dochodzę do białego budynku z arkadami. Tam w historycznych pomieszczeniach  z XVII wieku obejrzeć można kolekcję halabard i dawną kaplicę przerobioną na salę egzaminacyjną. Niestety tutaj również są problemy z fotografowaniem. Zaglądam - już ze schowanym aparatem - do sal przeznaczonych do tak zwanych egzaminów prywatnych. Ze ścian z portretów surowo spoglądali kolejni rektorzy, w ławkach zaś zasiadali studenci, których wiedzę skrupulatnie sprawdzano przed dopuszczeniem ich do oceny przez oficjalną komisję.


Z pięterka budynku rozciąga się piękny widok na dachy Coimbry i na rzekę Mondego.  Każdy, kto odważy się wejść na wąski balkonik, może podziwiać ten rozległy landszaft bez przeszkadzających szyb.


Na Paço das Escolas spotykam studentkę w galowym mundurku z charakterystycznym płaszczem, na którym naszyte ma logotypy ulubionych drużyn sportowych i inne znaczki o wartości emocjonalnej. Stroje takie - jeszcze bez ozdób - można kupić w specjalnym sklepie w centrum miasta. Dziewczyna sprzedaje materiały o Coimbrze, by zebrać fundusze na naukę - choć dzięki temu, że mieszka w jednej z wielu tutejszych prywatnych komun studenckich, udaje jej się sporo zaoszczędzić.  


Zagłębiam się w wąskie uliczki Starówki. W nich też można dostrzec sporo studenckich akcentów - na przykład obklejone ogłoszeniami młodzieżowe knajpki. Tu i ówdzie widać tu również ślady antycznej przeszłości miasta - przez szyby budynku Museu de Machado de Castro widać resztki rzymskiego forum sprzed dwóch tysięcy lat. 

 
Podziwiam katedrę z XII wieku i idę dalej - to w górę, to w dół. Te ups and downs już zawsze kojarzyć mi się będą z Portugalią - podobnie jak śliskie chodniki. 


Mijam sklepiki turystyczne i kamienice - jedne ukwiecone, inne osprayowane. W jednym z zaułków zauważam zaśniedziałą nieco dziewczynę z błyszczącą stopą - dotykanie tej części ciała na szczęście to chyba jeden z najczęstszych miejskich przesądów na całym świecie. Ta noga akurat należy do Tricany ustawionej tu w 2008 roku na cześć postaci kobiecej będącej bohaterką licznych dzieł literatury portugalskiej i pieśni fado. To do takich właśnie dziewczyn w chustach śpiewali kiedyś tęsknie studenci z Coimbry, dziś zaś czasem malują oni z czułością paznokcie ich pomnikowi. 


W kolejnym zakątku mijam inny pomnik związany z portugalską tradycją. To specjalna gitara do fado - dwunastostrunowy instrument odpowiedzialny za linię melodyczną, któremu towarzyszą zwykle dwie gitary klasyczne. 


Najlepsza kawa w Coimbrze serwowana jest ponoć w Brasileirze, działającej od 1928 roku kawiarni, w której spotykali się kiedyś - a może spotykają do dziś - malarze i pisarze. Odwiedzić warto ją też dlatego, że znajduje się przy Rua Ferreira Borges, głównym deptaku miasta, po którym trzeba się przespacerować, by poczuć nieśpieszny acz pełen życia rytm Coimbry.


Spacer zaczęty przy pomniku króla Jana III kończę przy statui Joaquima António de Aguiara (1792-1884), syna tego miasta, polityka, trzykrotnego aż premiera Portugalii. Coimbrę zapamiętam jako historyczny ośrodek uniwersytecki, książkowego rekordzistę oraz jako miasto opowiadające o swej historii i kulturze zgrabnymi pomnikami i wyrazistymi graffiti.   

Źródło: Google Maps; kliknij, aby powiększyć mapkę





***
ZAPRASZAM NA INNE TEKSTY O:
HISZPANII

PORTUGALII