Zapraszam na blog podróżniczy o wyprawach do krajów Azji, Europy, Afryki Północnej i Ameryki Środko

12.10.2013

/WARSZAWA/ Fotograficzny spacer po mieście

Zwiedzanie i fotografowanie wbrew pozorom nie idą ze sobą w parze. Na spacer po mieście wystarczy lekki plecak, na spacer fotograficzny trzeba zabrać ciężką torbę z obiektywami, filtrami, statywem i czym tam jeszcze. Zwiedzając człowiek biega jak najszybciej, by dużo zobaczyć i przeżyć, fotografowanie zaś wymaga cierpliwości i polowania na światło, motywy, zdarzenia. Podróżnik to człowiek wolny – rejs łódką, muzeum, knajpa, klub. Fotograf to człowiek ze sprzętem, na który musi uważać – żeby nie upadł, nie zamoczył się, nie zmienił właściciela. Na wyjeździe bez aparatu rozkoszuję się widokami, spotkaniami z ludźmi, spontanicznością. Fotografując wciąż powtarzam mantrę „przysłona – czas – ISO”, a myśli zajmują mi pytania, skąd pada światło, jaki filtr założyć, czy przy tych nastawach konieczny jest statyw, jaki pomiar światła ustawić… Cóż, fotograf, zwłaszcza początkujący, nie ma lekko.

Dlatego czasem łatwiej jest robić zdjęcia blisko domu – nie denerwując się, że przez fotografowanie umykają egzotyczne atrakcje. A więc Warszawa. Miasto chyba nie najpiękniejsze i nie najbardziej przyjazne, ale za to dość dobrze znane. Aby poznać je jeszcze lepiej, wybrałam się na kilka spacerów ze zorganizowanymi grupami fotograficznymi i na kilka eskapad mniej zinstytucjonalizowanych. Ze statywem, ciężką torbą, w różnym towarzystwie, o różnych porach dnia i w mniej lub bardziej kolorowych porach roku. Na wiosnę polowałam na misie, w lecie na światło słońca odbite w Wiśle, na jesieni na okolone żółtymi liśćmi rzeźby w Królikarni, w zimie na auta mknące Aleją Solidarności. Bywało różnie – orkan Ksawery próbował porwać mi statyw, prascy właściciele podwórka wypłoszyć mnie ze swojej oazy piwa i relaksu, a SOM-iści - zniechęcić do używania statywu w metrze. Ale mimo przeciwności udało mi się zrobić trochę zdjęć, które lubię i odkryć na nowo inspirujące fotograficznie miejsca. Oto kilka z nich. 

1. Królikarnia – dzieło człowieka kontra dzieło natury

Od Królikarni bardziej znane i zdecydowanie bardziej rozległe są Łazienki. Ale brak w nich tego, czego w Królikarni bywa pod dostatkiem – świętego spokoju.  A on sprzyja komponowaniu kadru i rozstawianiu statywu. Do tego w mokotowskim parku prócz drzew, trawy i innych typowo parkowych atrakcji są rzeźby i instalacje – idealni mistrzowie pierwszego planu. No i klasycystyczny pałac, którego nazwa jest wspomnieniem niegdysiejszych polowań na króliki, taras widokowy i – nieco niżej – oczko wodne. Nic tylko fotografować!


2. ZOO – przyzoomowane zwierzęta

Choć w warszawskim ZOO większość zwierząt jest za kratami, co skutecznie utrudnia zrobienie dobrych zdjęć, to jednak małe safari z aparatem może się tam udać. Zaczynamy od misiów, do których da się podejść całkiem blisko i które – jako że mimo zakazów masowo karmione są przez zwiedzających – przyjmują ciekawe pozy prosząc o cukierka lub próbując złapać jabłko. Dalej, za parkiem z kolorowym graffiti przedstawiającym m.in. Pałac Kultury, jest ZOO właściwe. Zawsze wdzięczne flamingi, świetne – choć w większości zakratowane – małpy, dostojne słonie i rybki – niestety za szybami. W ZOO przydaje się dobry zoom i cierpliwość.


3. Starówka – fotograficzny samograj

Staromiejskie uliczki, choć nie do końca stare, są tak urokliwe i kolorowe, że mimo pewnego opatrzenia tej okolicy warto się do niej przymierzyć z aparatem. Zygmunt na tle nocnego nieba, zamek oświetlony ciepłym światłem, nieco przyblakłe kamienice – przy odrobinie czasu, współpracy ze strony światła i dobrym statywie da się ze Starówki wydobyć to, co w niej najładniejsze.


4. Teren główny UW – zacisze zadumy

Krakowskim Przedmieściem spacerują tłumy ludzi i w dzień, i w nocy. Stolica, dość martwa wieczorami, tu wydaje się city that never sleeps. By więc wyrwać się z rzeki zdarzeń i popracować nad kadrem, można przekroczyć bramę główną uniwersytetu. Tu życie toczy się wolniej, studenci stają się smugami przy długim czasie naświetlania, a budynki cierpliwie znoszą setki prób przy różnych ustawieniach czasu i przysłony. A do tego jak ładnie na zdjęciach prezentuje się symetria starej biblioteki, biel Auditorium Maximum i kształty kutych ławek!


5. Mosty – linie i rytmy

Mostów nie ma w Warszawie zbyt wiele, ale przynajmniej każdy jest zupełnie inny. A dodatkowo wieczorem przęsła oświetlane są różnokolorowym światłem. Dlatego warszawskie mosty – i w szerokim planie, i na zbliżeniu – to całkiem ciekawi modele. Punkty świetlne rysują na matrycy gwieździste wzory, a metalowe konstrukcje zachwycają plastycznością.


6. Nad Wisłą – prawie rajska plaża

W barze La Playa tłumy piją piwo, na pobliskiej plaży młodzież gra w siatkówkę, a dzieci sprawdzają temperaturę wody w Wiśle. Ale mimo to na nadwiślańskiej plaży jest wystarczająco miejsca, by ustawić tam statyw i zapolować na szuwarki, zachód słońca czy warszawski skyline. To w tym właśnie miejscu – przy Wybrzeżu Helskim – warto spędzić złotą godzinę. Przy odrobinie szczęścia zaprocentuje ona pięknymi kolorami i widoczkami jak z pocztówki.


7. Wiadukty – miejska rzeka

Nigdzie tak dobrze nie ćwiczy się techniki panoramowania jak stojąc na wiadukcie nad rzeką jadących aut. Mkną one szybko albo wolno suną w korku dając fotografowi okazję do poćwiczenia różnych nastawów czasu migawki. Strumień czerwonych świateł, potok białych błysków i dobry statyw, by prócz rozmycia ruchu zarejestrować statykę otoczenia – to pomysł na wieczorną sesję na wiadukcie.


8. Karowa – mury i faktury

Póki nie utrwaliłam z niskiej perspektywy kocich łbów, nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo są fotogeniczne. Mają ładny rytm, a ich wypukłości dodają plastyki zdjęciu. Po zejściu w dół od Krakowskiego Przedmieścia i minięciu Instytutu Socjologii trafia się na miejsce z symetrycznym elementem architektonicznym, który dopełnia zdjęcie bruku i z latarniami oświetlającymi scenę ciepłym światłem. Samochody też czasem się tam zjawiają – to z jednej strony źle, bo statyw nie lubi drgań, ale z drugiej dobrze, bo ich światła mogą wzbogacić zdjęcie. 


9. Las Kabacki – nie tylko drzewa

Las Kabacki to przyroda, spacerowicze, rowerzyści i mgliste wspomnienie guźca. Ale to także kolorowo upstrzone przez grafficiarzy mury zajezdni metra. W weekendy trudno się tam ustawić ze statywem, bo ruch jest jak na Marszałkowskiej, ale w tygodniu warto pobawić się w utrwalanie kolorów i faktur – zarówno drzew, jak i malunków.


10. Metro – morze ludzi

W metrze niełatwo jest robić zdjęcia. Pamiątkowe fotki na peronach i w wagonach nikomu nie przeszkadzają, ale rozstawienie statywu na piętrze stacji Centrum szybko wzbudza zainteresowanie ochrony. Dlatego chcąc utrwalić miejsce, z którego dziennie korzysta ponad 80 000 ludzi, trzeba działać energicznie. Windą z peronu na poziom +1, do balustrady, start. Pociągi pięknie się rozmywają w ruchu, a ludzi są tu naprawdę setki. Nawet na szybko można tu stworzyć idealny kadr do projektu „Życie metropolii”. 

  

Więcej zdjęć z Warszawy i nie tylko: http://maniapodrozowaniaphoto.blogspot.com/

1 comment:

  1. wstyd się przyznać, bo tyle zwiedzam, a do stolicy jeszcze na dłużej nie dotarłam, tylko przejazdem! ;)

    ReplyDelete