Zapraszam na blog podróżniczy o wyprawach do krajów Azji, Europy, Afryki Północnej i Ameryki Środko

8.09.2013

/BAWARIA/ Airawab czyli o Bawarii au rebours


Bawaria jest niczym książka, której co prawda nie należy oceniać po okładce, ale w której wnętrze nie ustępuje oprawie: prowincjonalne miejscowości są tu równie ciekawe co miasta będące wizytówkami tego landu. Dla mnie ten land jest niczym wielowątkowa powieść: każdy rozdział jest inny, a i zwrotów akcji nie brakuje. Bayern to i wzniosłe zabytki, i piękna natura, i miejsca całkiem nieoczekiwane.

Podobnie jak Kaszubi, tak i Bawarczycy mają swój specyficzny język - przez jednych postrzegany jako dialekt, przez innych uznawany za mowę na tyle daleką od standardowej niemczyzny, że zasługująca na własną tożsamość. Coś w tym jest - istnieje wszak specjalna bawarska Wikipedia (por. np. http://bar.wikipedia.org/wiki/Bayern) i podręczniki do nauki bawarskiego; nawet Biblię już na boarisch przetłumaczono, co jak wiadomo jest dowodem na to, że dany język jest już na tyle dojrzały by opisać WSZYSTKO. Sami Bawarczycy też często żartują, że są dwujęzyczni - bo mówią po niemiecku i po bawarsku.


Wracając do kwestii książek. W czasie sierpniowej wizyty w Oberbayern udało mi się upolować kilka niezwykłych okazów. Jeden z nich to słownik niemiecko-bawarski. Książeczka tyleż humorystyczna, co przydatna. Sprawdziłam ją na Bawarczykach z krwi i kości - potwierdzają oni, że na jamnika (Dackel) mówi się tu Wastl, a zamiast dziękuję (Danke) - Vergeltsgod. Ale żeby przybliżyć kilka słów bardziej przydatnych: piwo (Bier) to po bawarsku Bia, a golonka (Eisbein) - Sauhax.


Bawarczycy uczą się nie tylko niemieckiego, polski też jest im nieobcy. Od przyjaciół dostałam książeczkę przeznaczoną dla uczniów, którzy uczestniczą w wymianie z jednym z gimnazjów we Wrocławiu. Książka ta jest co prawda znacząco różna od tak chętnie cytowanego w Internecie poradnika o tym, jak rozmawiać z polskim parobkiem (http://www.joemonster.org/art/19656), ale zawiera jeden podobny element: fonetyczny zapis wymowy polskich fraz przeznaczony dla Niemców. Pomysł dobry, realizacja pewnie średnia. Mały quiz: co znaczy "Tschy jUsch to sapissAuesch"? Za to zamiast fraz typu "Nie bądź taki głupi" typowych dla słynnego przedwojennego poradnika są tu przykłady eleganckich konwersacji typu "Kieślowski to świetny reżyser", "Widziałem niebieski". 


Córeczka mojej przyjaciółki - jak chyba każde dziecko - lubi, gdy czyta jej się do snu książeczki. Hitem tych wieczornych sesji jest opowiadanie o kreciku, któremu ktoś narobił na głowę. Historia ma charakter detektywistyczny - główny bohater bada odchody zwierząt gospodarskich, by znaleźć winnego. Nie chce psuć pointy, więc powiem tylko, że w końcu udaje się rozwikłać tajemnicę i że zgodnie z odwiecznym prawem Hannibala - oko za oko, ząb za ząb, kupa za kupę - krecik mści się na winowajcy.


Galerię dziwnych książek zamyka kieszonkowe cudo znalezione na wyprzedaży. Kieszonkowe czytadło w nietypowym pionowym układzie. Plus: można trzymać je w lewej ręce na plaży i czytać popijając drinka trzymanego w prawej ręce. Minus: książka tej formie aż 900 stron, co przy pierwszym kontakcie z wakacyjną lekturą nieco przeraża. W końcu wszystko powyżej piątego tomu Pottera to w przypadku rozrywki plażowej prawdziwe wyzwanie. No ale nie bierzmy zbyt dosłownie tych 900 ministron...


Dosłowność to pojęcie, którego z Bawarią dotąd nie kojarzyłam. Do wczoraj! Odwiedzając po raz kolejny katedrę w Eichstätt odkryłam nieopodal gotyckiej budowli galerię krytyki kościoła. Miejsce... szokujące - to chyba najwłaściwsze określenie. Właściciel cieszy się z każdych odwiedzin - być może dlatego, że jednak do katedry zagląda znacząco więcej osób niż do jej pobliskiego "evil twina". Opowiada, że mimo przeciwności wciąż rozwija działalność i że nie przeszkadza mu w tym dźwięk dzwonów. Co do ewentualnych skarg - na drzwiach wisi kartka, by zażalenia kierować bezpośrednio do pana Boga.


Większość haseł rozwieszonych w galerii jest zbyt obrazoburcza, by je tu cytować... "Lepiej być biseksualistą niż bigotem", "Myślę, więc nie jestem chrześcijaninem" czy "Religie są bardzo efektywne w zamienianiu ludzi w owce" to najłagodniejsze i najbardziej cenzuralne z dziesiątek cytatów rozwieszonych na ścianach. Eksponaty też trzeba zobaczyć - i ocenić - samemu. Ja pozwolę sobie tylko na pokazanie jednej z licznych wariacji na temat Jezusa na krzyżu. To monidło niesie przekaz, że każdy z nas może być Chrystusem. Na resztę eksponatów spuśćmy zasłonę milczenia. Zastanawiam się, czy warto było zaglądać do tej jaskini kuriozów i oglądać np. ukrzyżowanego królika (z podpisem "Zamiana ról na Wielkanoc"). Ale pewnie lepiej żałować tego, co się zrobiło niż tego, czego się nie zrobiło.


Co jeszcze było a rebour w czasie tej nietypowej wizyty w Bawarii? Może najdziwniejsza tchórzofretka świata reklamująca sklep z ubraniami, może psy jadące w wózku dziecięcym, a może wzrost popularności męskich strojów ludowych wśród kobiet i dziewczynek. Bawaria pełna jest tajemnic. I bywa bardzo przewrotna.




1 comment:

  1. No, no, ale kontrowersyjne ciekawostki. Coś zupełnie innego niż monachijski zegar ratuszowy.

    ReplyDelete