Choć to w Berlinie jest najwięcej kanałów w Europie - więcej niż w Wenecji, Amsterdamie i Petersburgu razem wziętych - to jednak włoskie miasto stało się ich stolicą i symbolem. Wenecją północy zwany jest dawny Leningrad, a Wenecją wschodu - właśnie Suzhou (wraz ze znajdującym się na jego obrzeżach mniejszym Tongli), miasteczko we wschodnich Chinach w Delcie Jangcy.
Otaczają nas zielone wody, po których kiwają się drewniane gondole z orientalnymi motywami. Gdzieniegdzie na nabrzeżach siedzą czaple - zwane notabene przez naszego chińskiego przewodnika orłami.
Podobieństw i z Berlinem, i z Wenecją jest tu dużo. Masa turystów, sklepiki, w których udaje mi się kupić satynową torebkę w złote wzory. No i zapach - równie charakterystyczny co w Wenecji. Ale
jest też zasadnicza różnica - nie ma tu ani jednego gondoliera. Same...
gondolierki! W kolorowych strojach i słomkowych kapeluszach.
Od europejskich Wenecji tę różni jednak klimat. Upał jak w piekle - niestety wszystkie butelki z napojami, których nie brak u licznych handlarzy, są zamknięte nie całkiem fabrycznie, więc strach się napić. Oto jak można umierać z pragnienia wśród bezmiaru wody...
Zapraszam też na galerię zdjęć z Suzhou i Tongli: http://maniapodrozowaniaphoto.blogspot.com/2011/02/chinese-venice.html
No comments:
Post a Comment