Zapraszam na blog podróżniczy o wyprawach do krajów Azji, Europy, Afryki Północnej i Ameryki Środko

8.06.2007

/SZANGHAJ/ Impresje z miasta mandarynów i mandarynek

W Szanghaju nasza mała ekipa zyskuje lokalnego przewodnika, Richarda, Chińczyka urodzonego w tym właśnie mieście. Ma on wspomagać swoją wiedzą o tej siedemnastomilionowej metropolii naszego pekińskiego przewodnika Michała. I tu szok. Dwaj Chińczycy nie są w stanie ze sobą rozmawiać - Michał mówi po mandaryńsku, a Richard jakimś nowoczesnym szanghajskim dialektem. Chwilę potrwa, zanim znajdą wspólny język. Póki co Richard mówi po niemiecku, a ja tłumaczę to, co mówi, na język polski - zarówno Michałowi, jak i całej naszej grupie. 

Najpierw udajemy się na nabrzeże zwane Bund. Piękny skyline - w nocy podkreślony jeszcze grą świateł i neonów na wieżowcach. Nocny rejs po Huangpu to jedno z najbardziej romantycznych przeżyć, jakie można zafundować sobie w tym mieście...


Potem trochę historii - choć z wieżowcami w tle. Zwiedzamy imponującą świątynię jadeitowego Buddy. Budda wspaniały, ale tak jak we wszystkich tego typu przybytkach - zakaz fotografowania. Figurę z jadeitu udało się pstryknąć (choć nie do końca ostro), ale tej z drewna sandałowego już za dobrze pilnowano. Pomimo pięciominutowego polowania mnich okazał się szybszy. 



Szanghaj zachwycił mnie przede wszystkim swym nowoczesnym obliczem. Tylu wieżowców w jednym miejscu nie widziałam nigdy. Do tego czwarty co do wysokości budynek na świecie - Jin Mao Tower. Wjeżdżamy windą - 88 pięter w 45 sekund. "Normalna" winda potrzebuje na to 10 minut - jeżdżą nią pracownicy, bo częste poddawanie się tak dużemu przeciążeniu, jak w "szybkiej" windzie, mogłoby negatywnie wpłynąć na ich zdrowie. Winda była kiedyś oszklona, ale tak wielu gości mdlało, ze została obudowana nieprzezroczystym materiałem. 



Piękna wieża telewizyjno-radiowa zwana perłą orientu. Ładnie widać ją z nadbrzeża, ale z bliska jeszcze piękniej prezentuje się kunszt odbijających światło różowych kul.


Potem wizyta w imponującym oceanarium - czwartym co do wielkości na świecie. Jedziemy ruchomymi chodnikami, jak w filmach SF z lat siedemdziesiątych. Płaszczka przesuwa się nad naszymi głowami, rekin kłapie zębami, a Nemo macha ogonkiem.


Kto chce odpocząć od nowoczesności, udaje się do ogrodu Yuyuan. Prócz pięknej egzotycznej zieleni i romantycznych pagód można tam podziwiać najstarszą herbaciarnię w Szanghaju.


Cóż, wiele by pisać o tym mieście kontrastów. Wieżowce obok slumsów z dykty, błyszczące "chińskie BMW" (lokalny samochód do złudzenia przypominający ten z Bawarii) obok zardzewiałych rowerów. Rozklekotana riksza obok jadącego ponad 400 km/h Magleva - jechałam i jednym, i drugim. To trzeba zobaczyć. I przeżyć. 




MOJE TOP 5 ATRAKCJI SZANGHAJU:
1. Niepowtarzalny skyline tego miasta widziany w dzień od strony promenady Bund i wieczorem z łódki na rzece Huangpu
2. Wjazd na taras widokowy Jin Mao Tower i oglądanie panoramy miasta zza ogromnych szyb
3. Spacer najdłuższym na świecie podwodnym tunelem o długości 120 metrów w jednym z największych oceanariów na ziemi
4. Słuchanie szumu świerszczy w otoczeniu egzotycznej zieleni Yuyuan Garden
5. Nastrojowy spektakl akrobatyczno-muzyczny "ERA Intersection of Time" w Shanghai Circus World - muzyka z niego gra mi w głowie do dziś



ZAPRASZAM DO GALERII MOICH ZDJĘĆ Z SZANGHAJU:
- ULICE SZANGHAJU
SZANGHAJ - HISTORIA I WSPÓŁCZESNOŚĆ



No comments:

Post a Comment